diagnoza
Do grudnia 2021 było wszystko normalnie. Dom, dzieci, praca, zwykle zmartwienia. W listopadzie w moim organiżnie zaczęło się coś dziać. Niby czulam zmianę, ale nic mnie nie bolało. Byłam u lekarza który nic nie zdjagnozował, mimo,że objawy już wtedy były oczywiste. Dwa dni później stalam na stacji kolejki i bęczałam jak bóbr. W dłoni trzymałam opis usg gdzie jak wół było napisane zaawansowany nowotwór jajnika....
Potem poszło błyskawicznie: wizyta u ginekologa, kwalifikacja u onkologa i w styczniu operacja usunięcia 17 cm potwora. Wyszłam po tygodniu. Niestety dwa dni później pojawiły się powikłania po operacji i kolejny pobyt w szpitalu prawie przez miesiąc. Te wydarzenie przeciągnęły rozpoczęcie chemii o miesiąc. Ale majac na uwadze, że z reguły i standardowo pacjentki po diagnizie trafiają na stół w cg 3 mies. a u mnie nie minęło 1 mies. to i tak stoje na wygranej pozycji.
To był ciężki okres i to bardzo. Rozłąka z dzieciakmi, tęsknota, samotność, bezsilność i bezradość. Myśli dlaczego ja były sporadyczne choć przelatywały przez głowę. Personel w szpitalu był cudwnie opiekuńczy, pomocniczy i chcący mnie wspierać za co jestem im bardzo wdzięczna.
Zaraz po powrocie do domu czekała mnie wizyta u onkologa i kwalifikacja na chemię. Zaczełam ją tydzień po powrocie i jestem w jej trakcie.
To wszystko jest dla mnie nowe. Niekt u mnie nie doświadczył takiego leczenia i takiej choroby. Podchodze do tego trochę zadaniowo. To kolejne etapy leczenia. Są dni lepsze i gorsze. Zawsze chcialam schudnąć, ale z racji chorby metabolicznej nie bylo to możliwe. Teraz mam minus 25 kg na wadze i wyglądem, fizycznością choć bez włosów podobam się sobie. Nie myślę o tym ile mam przed sobą. To nic nie zmieni, nikt też mi tego nie powie. Wierzę, że jestem w dobrych rękach i że lekarze robią wszystko by mi pomóc.
Inaczej podchodzę do życia. Staram się nie zwracać uwagi na drobnostki. Odpuszczam. Stałam się egoistką kóra czasem myśłi o sobie i o tym,że mam prawo żle się czuć, nie mieć na nic ochoty lub wręcz przeciwnie mieć ochotę na coś i sobie tego nie żałuję.